REKLAMA
Pełna wersja
REKLAMA
ŁAńCUT
2025.07.11 10:05 | aktualizacja: 2025.07.11 10:09

Napój łańcuckiego aptekarza mógł zrobić furorę

Jeden z przedwojennych aptekarzy pracujący w Łańcucie prowadził badania nad zdrowotnymi właściwościami "huślanki", napoju mlecznego używanego przez Hucułów. Odkrył, iż napój ten ma nawet większą wartość prozdrowotną jak zsiadłe mleko i jogurty. Poza aptekarstwem, doktor Włodzimierz Kindraczuk był filantropem i inicjatorem powstania pomnika upamiętniającego zmarłych na epidemię hiszpanki internowanych w Łańcucie żołnierzy ukraińskich...
Napój łańcuckiego aptekarza mógł zrobić furorę

Dr Włodzimierz Kindraczuk (ze zbiorów Archiwum Cyfrowego Południowo-Wschodniego Instytutu Naukowego w Przemyślu)

Od tysięcy lat ludzie spożywają zsiadłe mleko, a poczciwym jogurtem zajadano się na przykład w Turcji. Nie wiedziano jednak, że w procesie fermentacji mleka powstają tzw. laktobakterie i jaki zbawienny mają wpływ na organizm człowieka. Bakterie kwasu mlekowego zostały odkryte przez światowej sławy naukowca Ludwika Pasteura w 1854 roku. Badania nad nimi kontynuował ukraiński mikrobiolog Ilja Miecznikow, który podkreślał dobroczynne działanie laktobakterii na mikroflorę w jelitach człowieka. Za swoje badania Miecznikow otrzymał nagrodę Nobla. Owe dobroczynne bakterie maja wpływ na powstawanie znanego wszystkim jogurtu. Dowiódł tego pewien bułgarski student nazywając je - jako że znalazł je w bułgarskim jogurcie "laktobakteriami bułgarskimi".

Karpacka "Huślanka"

W 1912 roku podróżując po Bukowinie i Karpatach młody farmaceuta z Uniwersytetu Lwowskiego imieniem Najjaśniejszego Pana Cesarza Franciszka Józefa, doktor Włodzimierz Kindraczuk spotykał się z tamtejszymi góralami - Hucułami. Był to rusińsko-wołoski lud zamieszkujący ukraińską i rumuńską część Karpat Wschodnich. Owi Huculi byli autorami osobliwych zwyczajów i powiedzonek. Np. uważali, że nie bita baba "jest jak niewyklepana kosa". Ale też przygotowywali regionalne potrawy np. napój mleczny "huślankę" - z chudego mleka, które po ugotowaniu i schłodzeniu miało w beczkach odstać przez pewien czas, aż się zsiadło. Taki napój przechowywano w chłodnym miejscu w zapieczętowanych beczkach nawet przez kilka miesięcy.

Doktor Kindraczuk prowadził w laboratorium badania nad tym napojem i wykrył w nim bakterie które nazwał "lactobacillus carpathicus". Dowodził także, że "huślanka" ma więcej takich bakterii niż na przykład jogurty. Swoje badania opublikował w austriackim czasopiśmie branżowym. O "huślance" zrobiło się głośno w krajach c.k. monarchii, a nawet w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.

Gdy wybuchła I wojna światowa w 1914 roku doktor Kindraczuk zmuszony był przenieść się z Uniwersytetu księcia Christiana-Albrechta w Kilonii na powrót do Lwowa. Stąd przyjechał do Łańcuta.

Tradycje aptekarskie w tym mieście sięgały szesnastego stulecia kiedy to w jednej z ksiąg miejskich wspominano o "Laurentiusie - alchemiku". W XIX stuleciu z Łańcutem związany był jeden z aptekarzy o węgierskich korzeniach, Jan Ludwik Zeh. W aktach Uniwersytetu Wiedeńskiego zachowała się jedynie wzmianka iż "Jan Zeh (syn) urodził się w Łańcucie (w Galicji) i jego ojciec był właśnie aptekarzem." Po 1849 roku wymienia się Antoniego Swobodę; wspomnijmy, iż on przyjął w 1836 roku na praktykę Ignacego Łukasiewicza, późniejszego wynalazcę lampy naftowej. Ta pierwsza apteka znajdowała się w drewnianej chałupie krytej gontem, przy ul. Wałowej; dzisiaj już nie istnieje. Jan Zeh doświadczył w późniejszym czasie osobistego nieszczęścia, gdyż przy jego sklepie w którym sprzedawano naftę we Lwowie, uszkodzona beczka z rozlaną naftą spowodowała pożar w którym spłonęły jego żona 21-letnia Dorota z Obłoczyńskich i jej siostra Hermina... Następnie jednym z aptekarzy był Marcin Szulc de Szulcer, powstaniec styczniowy i zesłaniec na Sybir oraz burmistrz miasteczka.

Aptekarz-filantrop

W łańcuckiej aptece w roku 1915 nasz bohater rozpoczął pracę. W miasteczku doktor Kindraczuk poznał swoja przyszłą żonę - Marię Antoninę Kubaty z Krakowa, technika farmacji. W 1918 roku wziął z nią ślub w tutejszym kościele farnym. Maria była córką polskiego urzędnika, Kindnarczuk miał natomiast mieszane korzenie etniczne: matka była Polką, ojciec zaś Ukraińcem, greko-katolikiem. Babka miała wyznanie luterańskie gdyż pochodziła z rodziny niemieckich rzemieślników osiadłych we Lwowie jeszcze w osiemnastym stuleciu, stąd nasz bohater biegle posługiwał się językami: polskim, niemieckim i ukraińskim. Małżeństwo dochowało się trójki dzieci, późniejszych uczniów tutejszego Gimnazjum im. Henryka Sienkiewicza. W latach dwudziestych ubiegłego stulecia Kindraczuk został właścicielem "Apteki pod Matką Boską" mieszczącej się w kamienicy przy ul. Rzeźniczej, wzniesionej w 1910 roku (gdzie po wojnie mieściła się restauracja).

Łańcucki aptekarz zaangażował się w szereg społecznych i charytatywnych akcji. Przedwojenne "Sprawozdania Dyrekcji Państwowego gimnazjum im. Henryka Sienkiewicza w Łańcucie" wspominają iż Dyrekcja " składa serdeczne “Bóg zapłać" Panu Drowi Kindraczukowi za wydawanie lekarstw ubogim uczniom po cenie zniżonej lub ulgowej" Aptekarz z Łańcuta zaangażowany był w ufundowanie zmarłym na "hiszpankę" żołnierzom ukraińskim z obozu internowania w Łańcucie obelisku pamięci. Pomnik ten, nieistniejący już po II wojnie światowej został odbudowany w 2012 roku. Ale poza tym łańcucki aptekarz był mecenasem kultury i sztuki - jeśli chodzi o zabytki wspierał np. budowę cerkwi greko-katolickiej we wsi Tarnawka.

Warto wspomnieć, że po zakończeniu I wojny światowej, w latach 1919-1921 przy ulicy Armii Krajowej (w rejonie tzw. Osiedla wojskowego) w poaustriackim obozie jenieckim mieścił się obóz internowania dla jeńców - żołnierzy Ukraińskiej Halickiej Armii i Armii Ukraińskiej Republiki Ludowej. W obozie przez pewien czas działał nawet uniwersytet ukraiński. Marszałek Józef Piłsudski zalecał zresztą odpowiedzialnym osobom, aby "obozy miały być ich (Ukraińców) schronieniem i domem". Niestety, warunki panujące w takich obozach dalekie były od ideału: smutna karta historii łańcuckiego obozu to np. plaga chorób - m.in. tyfus i "hiszpanka" kończące się zgonem. Chorymi żołnierzami opiekował się m.in. doktor Kindraczuk.

Kiedy wybuchła II wojna światowa, we wrześniu 1939 roku nakazano doktorowi przenieść aptekę parę kamienic dalej na róg ulicy Rzeźniczej - warto dodać, że ta kolejna apteka funkcjonuje w tym miejscu do dzisiaj. Podczas tych przenosin zaginęło oryginalne wyposażenie apteki, zniknęła znajdująca się we wnęce figurka Matki Bożej. W 1944 roku aptekarz z żoną musieli uciekać z miasta gdyż padli ofiarą przemocy "nieznanych sprawców". Dotarli do Austrii gdzie studiowały dzieci Kindraczuków. W 1969 roku bohater tej opowieści zmarł w Kanadzie...

Czytelnik artykuł dodany przez czytelnika
Arkadiusz Bednarczyk
Arkadiusz Bednarczyk dodany w piątek, godzina 10:05
 
Odsłon: 1996

Czytaj podobne

Waszym zdaniem (1)

Józek12
  0
Prawdziwe oblicze Włodzimierza Kindraczuka ksiązka Mój Łańcut autor Zbigniew Pelc str 236-237
Zgodnie z ustawą o świadczeniu usług droga elektroniczna art 14 i 15 (Podmiot, który świadczy usługi określone w art. 12-14, nie jest obowiązany do sprawdzania przekazywanych, przechowywanych lub udostępnianych przez niego danych) wydawca portalu lancut.gada.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
Przy komentarzu niezarejestrowanego użytkownika będzie widoczny jego ZAKODOWANY adres IP. Zaloguj/Zarejestruj się.
Wszelkie prawa zastrzeżone lancut.gada.pl
Pełna wersja
Polityka Prywatności RODO Kontakt
Wnioski Czyste Powietrze | Audyty Energetyczne